Because of many reasons, frequently owing to circumstances beyond my control, it was not meant for me to finish painting Phoenix in January... or February. In March, hovewer, I've finally sat at the desk to add Frosty some colours.
Gdy skończyłam cieniowanie (pędzlem, gdyż aerograf wciąż jest mi obcy), oraz białe kontury piór, zestawiłam figurkę z podstawką i okazało się, że zupełnie odbiegają od siebie stylistyką - słowem, nie pasują. W związku z tym, musiałam "zamrozić" nieco monument oraz odrobinę płytek. Zrobiłam to głównie za pomocą koloru - jasno-niebieskiego, gdzie-niegdzie białego, a następnie te miejsca pokryłam paroma warstwami błyszczącego lakieru. Później dodałam sypkiego mchu (Battlefields Moss Green), żeby podstawka nie odbiegała jednak od podstawek reszty armii.
When I ended shading (by brush - aerograph is still a black magic to me), and feathers' white outlines, I've set together the miniature and the base, and it turned out they are completely different in style - shortly, they don't fit. Due to it, I had to "froze" the monument and some tiles. I've done it mostly by colour - light blue and white from time to time, and covered that up with few layers of shiny varnish. Then I added some moss (Battlefields Moss Green), so the base wouldn't differ from the bases of my army.
Zadowolona z efektu, jaki osiągnęłam postanowiłam przymocować Frosty'ego za pomocą magnesów. Jedno łączenie znajduje się na styku figurka - przezroczysty patyk, drugie natomiast między podstawką, a monumentem. Dzięki temu, mogę w miarę poręcznie przenosić sklejonego w całości feniksa.
Niestety przy gwałtowniejszym ruchu, figurka leciała do przodu, co rozwiązałam małą podpórką z 1mm drutu - raczej niewidoczną, a funkcjonalną.
Happy with the effect I achieved, I decided to attach Frosty to the base with magnets. First connection is between the mini and that transparent stick, and another one - between the base and the monument. That made carrying my assembled Phoenix more convenient.
However, by some sudden moves, miniature would fall forward, so I've made a little support from 1mm wire - rather unnoticeable, yet functional.
Tak oto udało mi się pomalować Feniksa, a zanim doczekał się zdjęć, zdążył już ze mną być w paru miejscach, i nawet pomieszkać chwilę w Shadze, gdzie pewnie niebawem wróci. W międzyczasie pomalowałam też moich Swordmasterów... ale o tym już kiedy indziej.
That's how I've managed to paint the Phoenix, and before he got be photographed, I took it with me to few places, and even let him stay for some time at Shaga, where he'll probably be back soon. In the meantime I've painted my Swordmasters... but that I'll tell about some other time.
Podsumowując - bardzo cieszę się, że miałam okazję malować tą figurkę. Kosztowała mnie wiele czasu i cierpliwości, ale zdecydowanie mogę stwierdzić, że wynagradza mi to za każdym razem, gdy na nią patrzę. Po prostu "są modele i modele. Ten należy do tych drugich".
To sum up - I'm very fond of painting this miniature. It cost me lots of time and patience, but I can definately say it rewards me it every time, when I look at it.
Simply "there are models and models. This is the latter."